Archiwum 25 stycznia 2009


sty 25 2009 porywczy
Komentarze: 0

Wiosenny ranek. Siedmioletni Dominik wstał wyjątkowo wcześnie, przywdział swe najlepsze ubranie i pobiegł do kościoła. Świątynia była jeszcze zamknięta, ale chłopiec wcale się tym nie zmartwił. Nie po raz pierwszy "pocałował klamkę" drzwi wejściowych do domu Bożego.
- To nic - powiedział sam do siebie. - Tutaj też można się pomodlić.
I ukląkł tam gdzie stał.
Było to 8 kwietnia 1849 roku - dzień Pierwszej Komunii Świętej Dominika Savio.
Z czasem przybyły także inne dzieci i drzwi kościoła zostały otwarte. Dominik wszedł jako pierwszy. Bardzo wzruszony i przejęty przystąpił do spowiedzi świętej, po czym trwał w oczekiwaniu na tę wielka chwilę. gdy wreszcie przyjmie do swego serca najdostojniejszego Gościa - samego Pana Jezusa.
- Tak bardzo Cię kocham, Panie Jezu, i nie mogę się doczekać... - szeptał.
Dominik już od dwóch lat służył do Mszy świętej i mimo młodego wieku wiedział, że ten, kto przyjmuje Chleb Eucharystyczny, przyjmuje samego Pana Boga, a więc Tego, kto stworzył mamę, i tatę, jak i wszystkich ludzi, a także wszystkie zwierzęta i cały świat, a nawet wszechświat! Kiedy więc ten wielki i dobry Bóg zagościł w sercu Dominika, chłopiec był tak szczęśliwy, że nie wiedział, gdzie się znajduje (czy jeszcze na ziemi, czy może już w niebie), i zupełnie stracił rachubę czasu.
- Kochany Panie Jezu, dziękuję Ci! Dobry Boże, dziękuję Ci, dziękuję, dziękuję! - powtarzał bez końca.
Chłopiec nie tylko dziękował Panu Bogu, ale prosił Go o łaski dla swych rodziców, kolegów i dla wielu innych ludzi. Poprosił też o pewną łaskę dla siebie:
- panie Jezu, spraw, abym zawsze był dobry.
Ta serdeczna rozmowa z Bogiem zajęła Dominikowi kilka godzin. i chociaż przyszedł od do kościoła jako pierwszy, to wyszedł z niego ostatni. Nie mógł nacieszyć się swym Gościem.
Na szczęście nie musiał się z Nim rozstawać. Postanowił, że nigdy nie wyprosi Pana Jezusa ze swego serca, czyli nigdy nie popełni grzechu.
- raczej umrę, niż zgrzeszę! - zadeklarował.
Dominik postanowił też, że będzie często się spowiadał i przyjmował Komunię Świętą, że dni święte będzie należycie święcił, a jego przyjaciółmi będą przede wszystkim Jezus i Maryja. Zapisał te postanowienia na kartce (przechowywał ja w swojej książeczce do modlitwy) i często je odczytywał.
Czy je wypełnił?
Tak! Dominik Savio był wierny tym postanowieniom do końca swego życia. Był bardzo sumienny w wypełnianiu swych obowiązków - obowiązków dziecka, ucznia, chrześcijanina. To był jego sposób na zdobycie świętości. Bo postanowił, że będzie święty!
Dzień Pierwszej Komunii Świętej był dla Dominika tak wielkim i wspaniałym wydarzeniem, że na samo wspomnienie o nim - nawet po kilku latach - bardzo się ożywiał. A pewnego razu wyznał:
- To był najpiękniejszy dzień w moim życiu!

autor:Anna Matusiak, rys. Jonasz Porywczy
- To nic - powiedział sam do siebie. - Tutaj też można się pomodlić.
I ukląkł tam gdzie stał.
Było to 8 kwietnia 1849 roku - dzień Pierwszej Komunii Świętej Dominika Savio.
Z czasem przybyły także inne dzieci i drzwi kościoła zostały otwarte. Dominik wszedł jako pierwszy. Bardzo wzruszony i przejęty przystąpił do spowiedzi świętej, po czym trwał w oczekiwaniu na tę wielka chwilę. gdy wreszcie przyjmie do swego serca najdostojniejszego Gościa - samego Pana Jezusa.
- Tak bardzo Cię kocham, Panie Jezu, i nie mogę się doczekać... - szeptał.
Dominik już od dwóch lat służył do Mszy świętej i mimo młodego wieku wiedział, że ten, kto przyjmuje Chleb Eucharystyczny, przyjmuje samego Pana Boga, a więc Tego, kto stworzył mamę, i tatę, jak i wszystkich ludzi, a także wszystkie zwierzęta i cały świat, a nawet wszechświat! Kiedy więc ten wielki i dobry Bóg zagościł w sercu Dominika, chłopiec był tak szczęśliwy, że nie wiedział, gdzie się znajduje (czy jeszcze na ziemi, czy może już w niebie), i zupełnie stracił rachubę czasu.
- Kochany Panie Jezu, dziękuję Ci! Dobry Boże, dziękuję Ci, dziękuję, dziękuję! - powtarzał bez końca.
Chłopiec nie tylko dziękował Panu Bogu, ale prosił Go o łaski dla swych rodziców, kolegów i dla wielu innych ludzi. Poprosił też o pewną łaskę dla siebie:
- panie Jezu, spraw, abym zawsze był dobry.
Ta serdeczna rozmowa z Bogiem zajęła Dominikowi kilka godzin. i chociaż przyszedł od do koscioła jako pierwszy, to wyszedł z niego ostatni. Nie mógł nacieszyć się swym Gościem.
Na szczęście nie musiał się z Nim rozstawać. Postanowił, że nigdy nie wyprosi Pana Jezusa ze swego serca, czyli nigdy nie popełni grzechu.
- raczej umrę, niż zgrzeszę! - zadeklarował.
Dominik postanowił też, że będzie często się spowiadał i przyjmował Komunię Świętą, że dni święte będzie należycie święcił, a jego przyjaciółmi będą przede wszystkim Jezus i Maryja. Zapisał te postanowienia na kartce (przechowywał ja w swojej książeczce do modlitwy) i często je odczytywał.
Czy je wypełnił?
Tak! Dominik Savio był wierny tym postanowieniom do końca swego zycia. Był bardzo sumienny w wypełnianiu swych obowiązków - obowiązków dziecka, ucznia, chrześcijanina. To był jego sposób na zdobycie świętości. Bo postanowił, że będzie święty!
Dzień Pierwszej Komunii Świętej był dla Dominika tak wielkim i wspaniałym wydarzeniem, że na samo wspomnienie o nim - nawet po kilku latach - bardzo się ożywiał. A pewnego razu wyznał:
- To był najpiękniejszy dzień w moim życiu!

wolepolka : :